„Gajka i Jacek Kuroniowie” – miłość w cieniu sprawy

Książki nie gryzą – rzadko się zdarza, żebym sięgała po nie z niepokojem. Tak jednak było w przypadku „Gajki i Jacka Kuroniów”. Otwierając ten tom obawiałam się: czy najsłynniejsza historia miłosna opozycji antykomunistycznej nie zamieniła się w harlequin? Czy ograniczając kontekst polityczno-historyczny legenda nie została strywializowana, przykrojona do potrzeb czytelniczek tzw. pism kobiecych?

Tu konieczne jest pewne wyjaśnienie: należę do ludzi, którzy w wieku nastoletnim przeczytali „Wiarę i winę” Jacka Kuronia. „Wiara i wina” wywarła na mnie wielki wpływ, a szczególne wrażenie zrobiła opowieść Kuronia o miłości do żony Grażyny, którą nazwał Gajką. Miłość ta wytrzymała wszystko – rozłąkę, więzienie, trudne wybory, KOR, „Solidarność”, i, według samego Kuronia, miała dla niego decydujące znaczenie kształtujące. Związek opisany przez Kuronia przypominał – paradoks! – realistyczny ideał. Uczucie nie wzięło się w nim zniknąd, było efektem wspólnoty duchowej, umysłowej i postaw, wymagało wyrzeczeń, ale i rosło dzięki nim. W tym związku zachwyt drugim człowiekiem nie dotyczył wyglądu czy tego, co się miało, ale jak postępowało i myślało. Tak piękne, że prawie nierzeczywiste, a przecież było i istniało. Na dodatek – istniało w małżeństwie, rzadkość w życiu i polskiej literaturze.

„Gajka i Jacek Kuroniowie” nie zaburza tego idealistycznego obrazu. Wręcz przeciwnie, jeszcze go uczłowiecza. Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin namówiła na rozmowę rodzinę zarówno Kuronia, jak i jego żony, co pozwoliło pokazać ich małżeństwo trochę od kuchni. Legenda nic na tym nie straciła, zrobiła się tylko ciekawsza. Czytając „Wiarę i winę” zastanawiałam się na przykład, jak w domu Kuroniów, będącym właściwe biurem KOR-u, radzono sobie z trywialnymi sprawami dnia codziennego – sprzątaniem, zakupami. Teraz już wiem – jak wszędzie. Książka opisuje również sprawę w „Wierze i winie” pominiętą: śmierć Gajki i okres żałoby po niej. W tych fragmentach jest najlepsza, bardzo, po ludzku, przejmująca.

Po przeczytaniu zastanowiło mnie co innego: czy „Gajka i Jacek Kuroniowie” może trafić do kogoś, kto nie czytał „Wiary i winy” albo komu nazwisko Kuroń kojarzy wyłącznie z Maćkiem? Otworzyłam szkatułkę z możliwościami czyli internet – i odpowiedź się znalazła. Czytając wpisy np. na tej stronie zrozumiałam, że książka o Kuroniach była potrzebna; że nadal są oni ideałem, a ich miłość – wzorem.

I jeszcze mój ulubiony cytat z Grażyny Kuroń: „trzeba żyć na poziomie swojej świadomości”.

PS. A może o Jacku Kuroniu można pisać tylko w formie poważnych opracowań, bez ułatwień niezbędnych dla nieprzygotowanego czytelnika? Opinia Danuty Kuroń.

„Gajka i Jacek Kuroniowie”, Katarzyna Skrzydłowska-Kalukin, wydawnictwo czerwone i czarne, Warszawa 2011

Dodaj komentarz

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

Up ↑